Śledzę sobie to forum od czasu do czasu, nie wypowiadam się, czasami tylko rzucę komuś plusa, ale nie wypowiadam się, bo gówno wiem, mimo że jestem dzieckiem bańki 2017

Zostawię jednak coś od siebie, trochę moich założeń co do gry, spostrzeżeń, niejasności, ale też coś dla samego siebie, żebym nie musiał szukać.
► Pokaż Spoiler
Wstyd się przyznać, ale w 2017 kupiłem LSK po 100zł. Ale w porę ogarnąłem, że anagamideva trzeba zablokować, liski trzeba sprzedać, dołożyć siana, wybrać bezpieczniejsze opcje i uśredniać. Próbowałem uczyć się AT, śledzić co chwilę kurs, ale idź pan w ... z taką zabawą i jakoś od 2019 zacząlem grać longterm, obserwując w jakim etapie cyklu jesteśmy. Teraz gram na chillu, bo już tylko za to, co ugrałem na gieldzie.
Mój portfel krypto przed etapem sprzedaży w tym cyklu składał się z 90% BTC i 10% ETH. Sprzedałem 20% BTC przy 100k$, ale za wcześnie wymieniłem kolejne 20% BTC na ETH (przy spadku poniżej 0.04 BTC/ETH). Dalsze założenia są takie, że pozostałe BTC zrzucę w 25% cegłach co 25k (licząc od 125k$ do 200k$), a ETH opchnę w 3 rzutach przy 5, 6.5 i 8k$, a jeśli nie zejdzie w tym cyklu, to będą leżeć schowane. Uważasz, że moja strategia jest zbyt strachliwa, bo dziadek zrobi 300k, a ja wystrzelam się z monet za wcześnie? Albo że nie doleci nawet do 150k$ i przeholduję szczyt? To nic, mam z tym luz, ale mając sztywną strategię mam spokój w glowie i nie zastanawiam się nad ruchem, nie rozmyślam nad tym, czy i w jaki sposób ulepszyć strategię.
Ale jesteśmy w takim etapie cyklu, który nawet w mojej ciemnej głowie urodził parę pytań.
Ekonokomik wspomniał o wskaźniku Z-score, i ja też na niego zerkam od czasu do czasu. Wcześniej wielokrotnie pojawiał się na forum wskaźnik
Stock to flow, ale czy jest tu jeszcze ktoś, kto zwraca na niego uwagę? Pomijając fakt wystąpienia rekordowego negatywnego rozjazdu pomiędzy wartością rzeczywistą a wartością oczekiwaną BTC w trakcie hossy, to wiele razy czytałem tutaj, że skoro na rynek weszły instytucje skupujące BTC za grube miliardy, to odtąd cykl halvingowy zostanie zaburzony.
I druga sprawa, ale najpierw cyferki: dominacja BTC na rynku to obecnie 64%, market cap rynku = 3,45 bln $. Spójrzmy teraz na kilka scenariuszy:
► Pokaż Spoiler
- BTC osiąga 150k$, dominacja BTC pozostaje na poziomie 64% = market cap osiągnie ~4,66 bln $.
- BTC 150k$, dominacja 60% = market cap ~ 5 bln $.
- BTC 200k$, dominacja 64% = market cap ~ 6,2 bln $.
- BTC 200k$, dominacja 60% = market cap ~ 6,60 bln $.
Scenariusze z 2018 czy 2022 roku, gdzie dominacja BTC spadła do 40% oznaczają, że przy BTC wartym 150k$ market cap musiałby wynieść ~ 7,5 bln $, a przy 200k$ - już niemal 10 bln $.
Pytania więc są dwa:
1. Skąd wziąć brakujące zielone paliwo do wzrostów? Czy naprawdę potrzeba tu tego, żeby rządy państw wjechały w krypto z naprawdę grubymi zakupami?
- Okiem laika, jeśli tylko (lub głównie) rządy mogą poważnie napompować rynek, to przecież to nie jest proces, który dzieje się w miesiąc czy trzy. Bo to trzeba od cholery zmian w prawie, pewnie stworzyć nową architekturę do przechowywania/zarządzania BTC itd. To będą lata, dlatego myślę, że nie będzie to w tym cyklu. Chociaż kto wie co wymyśli pomarańczowa małpa w garniturze.
2. Jaka jest możliwość, że po wejściu rządów do gry cykl halvingowy będzie wspomnieniem, a wahania cen BTC między hossą a bessą staną się nie większe niż te u takich molochów jak Ford czy Intel? Taki scenariusz pewnie sprawiłby, że BTC stałby się mniej atrakcyjnym aktywem inwestycyjnym dla takich niedzielnych graczy jak ja, a co za tym idzie - odpływ ulicy (rozumianej jako panią sekretarkę i pana nauczyciela) i skupienie jeszcze większej ilości BTC w rękach wąskiej grupy ludzi