dublet pisze:Jeżeli 13 latek mający sprzęt klasy 600Mhash/s ma do dyspozycji poola typu deepbit czy btcguild z bieżącym spływem i kasą na koncie od razu w dolarach, disconectami, stale shares i fees kontra zdrowsze kopanie solowe za 50btc i ryzykiem 3 miesięcy bez kasy przy ojcu z kijem za energię i jego taniejącym liniowo sprzętem komputerowym to trudno się dziwić.
Trzynaście lat życia to chyba wystarczający czas na uświadomienie sobie, że wartość (tu: prowizja kompanii bitcoinowej) nie bieże się z niczego. W takim wypadku kij jest nie tylko uzasadniony, co wręcz celowy :-).
dublet pisze:Która w znacznym stopniu zależy od własności i działań innych. Twój wpływ na difficulty czy kurs jest niewielki za to wpływ difficulty i kursu na Ciebie jest znaczny.
Znów: rozdzielność mnożenia względem dodawania. Trudność nie ma wpływu na relacje prawdopodobieństwa. Nawet z
najmniejszą mocą należy kopać samodzielnie.
dublet pisze:Bitcoin nie ma banku centralnego, jeśli większość userów się uprze żeby taki był to będzie. Tak samo jeśli większość sklepów się uprze żeby o ich cenach decydował kurs Mtgox a o warunkach kopania - decyzje adminów deepbit to również będzie.
Hue, hue :-D. Bez komentarza tym razem.
dublet pisze:Tak samo jak większość się uprze żeby rządziło PO to będzie.
Partia Narodowa w Chile w '73 miała coś koło trzydziestu procent poparcia.
dublet pisze:Na idealnie wolnym rynku (którego jak mniemam kimono nie jest zwolennikiem) nie ma miejsca, ani na odgórne zakazy, ani tym bardziej nakazy regulujące umowy wzajemne za wyjątkiem nakazu bycia uczciwym (nie kradzenia) i zakazu (imho) działalności monopolistycznej/kartelowej naruszającej fundamenty rynkowej wolności przeważającej części owego rynku uczestników.
Źle mniemasz, to raz. Dwa, na wolnym rynku absolutnie nie ma miejsca na monopole. Tym razem zamiast może p. Rothbarda polecę bardziej obrazowe audycje z Radia Żelaza: :-)
dublet pisze:Jeśli większość się uprze żeby wprowadzić tu centralne sterowanie dla bezpieczeństwa transakcji i stabilizacji kursu, to będziemy w wielkiej czarnej dupie i pomrukując pod nosem (podobnie jak ja) pozostanie Ci tylko machnąć ręką z łeską sentymentu nad zajebistą zmarnowaną ideą zdecentralizowanego pieniądza.
Nie uprze się, bo nawet w takim wypadku nie będzie miała ta "więszkość" mocy sprawczej, by dokonać gwałtu na logice. Taki pieniądz byłby niezgodny z bitcoinem,
ergo - nie byłby bitcoinem. Oczywiście to nie wyklucza scenariusza, iż lud może porzucić bitcoin na rzecz takiej scentralizowanej waluty. To jednak dwie różne sprawy.
Szanowny
Kaziku,
jak zwykle mylisz się po całej linii :-). Na początek kilka pobocznych wątków pozwolę sobie wyłowić:
Kazik pisze:Po drugie ciekawe czy założył byś z kimś spółkę cywilną (np. z 50 osobami) z których większość byś nie znał. Nawet znał, ale masz świadomość, że odpowiadasz całym swoim kapitałem, za ich decyzje. (nie ma opcji wyłączenie odpowiedzialnośći)
Ależ zajrzyj więc do literatury i poczytaj, od kiedy istnieją spółki z o. o. (podpowiem: nie od zawsze) i czy ten świat jednak jakoś wyglądał, kiedy... wyglądać nie mógł?, no bo sobie go nie możesz wyobrazić. I zwrócę uwagę jeszcze, że wszystkie większe wynalazki, z których korzystamy dziś i które uważamy za współczesne, to wynalazki dziewiętnastowieczne. Nawet jakoś tak się też składa, że gospodarka rozwijała się wtedy troszku szybciej.
Kazik pisze:(Nie jestem pewien, nie chce mi się nad tym zbytnio myśleć, ale chyba nawet nie jest to praktycznie możliwe, nie będę tłumaczył dlaczego,poczytaj)
Jeśli stawiasz taki zarzut (niewiedzy), to chyba przyzwoitość nakazywałby wyjaśnić chociaż, dlaczego tak uważasz. No ale... to Twoja przyzwoitość, troszcz się o nią sam.
Kazik pisze:(...) tak już to widze, prywatni audytorzy śledzą osoby fizyczne, żeby określic jaki jest ich faktyczny stan posiadania. A jeszcze będzie ktoś kto ocenia prywatnych audytorów?
Jeszcze wspólnicy sami siebie śledzą i oceniają.
Już na taki sam zarzut - bardzo podobnie zresztą myślącej do Ciebie osoby -
odpowiadałem. A prywatna policja, jeśli jej pozwolić, radzi sobie
całkiem dobrze:
www.youtube.com/watch?v=yvMmyCzlR40. Tak w ramach dygresji, bo to świeży news.
Kazik pisze:(...) dziwnym trafem, z osób które znam, osóby które prowadzą działalność gospodarczą(i nie jest to działalność typu fryzjerstwo) i mają prowadzić tylko ksiązki przychodów i rozchodów. Każdy gdy zaczyna im się to rozwijać, sami dla siebie zaczynają prowadzić rozbudowaną księgowość i jest bardzo zbliżona do "trdycyjnej". Ludzie dążą do organizacji i nic z tym nie poradzisz. A te księgi, pomijając, że są ważne dla US, zarządu(są nawet bardziej rozbudowane niż wymaga tego prawo) to są istotne dla właścicieli (udziałowców). Nie wyobrażam sobie aby 50 osób dogadywało się co mają. (Zwłaszcza, że w przypadku spółek kapitałowych, oni tego nie muszą prowadzić).
Czytaj ze zrozumieniem! Mowa o "unormowanych" księgach, czyli konieczności prowadzenia ich
zgodnie z normą. Na wolnym rynku nie istnieje instancja, która mogłaby mi zabronić prowadzenia księgowości niezgodnie z normą, ani nie prowadzenia księgowości w ogóle.
W mojej wypowiedzi nie było zaś mowy o tym, czy:
- prowadzenie księgowości, księgowości w formie zbliżonej do dzisiejszych norm, jest słuszne z punktu widzenia wydajności, ani
- czy na wolnym rynku część lub nawet całość działających tam podmiotów prowadziłaby takie księgi.
W ogóle tych kwestii nie poruszyłem, więc po raz kolejny wydajesz się prowadzić polemikę wobec tezy, która nie padła.
Co do meritum zaś. Nie jest prawdą, że sama moja wola współpracy bądź też wola odmowy takiej współpracy (
"I powtórzę, nikt ci nie każe wspólpracować z spółkami z o.o. możesz zakładać spółki cywilne do woli.") decyduje o tym, czy spółka z o. o. może mi wyrządzić szkodę powyżej wys. kapitału czy też nie. Była o tym mowa wcześniej. A do odejścia od zasady komuny, tj. uspołeczniania strat, nie są potrzebne żadne regulacje. Wystarczy przyjąć aksjomat o nienaruszalności własności prywatnej i wtedy np. właściciel ziemi, gdzie stoi fabryka (która sama w sobie może być własnością "spółki", jeśli tenże właściciel zgodzi się na taką umowę) jest odpowiedzialny za straty, jakie ta fabryka wyrządzi mojej własności (zanieczyszczone powietrze, brudna woda przy mojej prywatnej plaży, etc.).
Zajrzyj do źródeł. Tu nie ma żadnej głębszej filozofii, jedynie proste aksjomaty.