Jakby BTC faktycznie teraz poszedł mocno up, to takie osoby byłyby wygrane. I jak najbardziej przecież można stosować to równolegle z normalnym trading'iem. Czy jakimś graniem z trendem, ale to praktycznie zakłada jakieś trzymanie przez całe swingi, a jak BTC robi korekty po 30% i odbicia po tyle samo to taka technika jest naprawdę średnia, bo nie wykorzystuje się wahań, no i też każde -2-10%. Trzeba odrobić, a jak BTC i tak wraca ciągle do 10k$ to . I fakty są takie na dzień dzisiejszy, że matematyka jasno pokazuje, że takie nawet kupowanie na pałę daje +45% czy ile tam mu wyszło i ma się komfort w podejmowaniu decyzji, BTC na cenie 10k$ jest iście stabilny, a kiedyś takie ceny były poziomami szaleńców, trolli i naganiaczy.
I to jest sedno. Nie wyciągasz po prostu wniosków. Jeśli inwestujesz w coś, liczysz na wzrost, a nie upadek(bo jak liczysz na upadek to w ogóle nie warto inwestować) to powinieneś sobie zawsze dać tą długoterminową perspektywę i być gotowy nawet stracić część środków, niech będzie to 10-20%. Nie wiem ile tam wtedy zainwestowałeś. Ale powiedzmy, że był to 1000PLN i jeśli podszedłbyś na chłodno to kupiłbyś nawet za te 100PLN na 2$ byłoby to 25BTC(dzisiaj warte 1MPLN). A resztą mógłbyś sobie normalnie grać bezpiecznie. Trzeba po prostu po dużych wzrostach zacząć sobie analizować co się stanie jak trend się odwróci, jak długo ten odwrócony trend będzie kontynuowany i do jakich poziomów spadnie. Oraz właśnie upłynnić część hodlowanych środków po dużych wzrostach, cieszyć się zarobkiem i zobaczyć jak rynek zareagujep.ekonokomik pisze: ↑ niedziela, 27 września 2020, 09:40Spójrz na wykres BTC za ostatnie 10 lat i przyjmij, że zdecydowana większość ludzi kupiła swoje pierwsze BTC pod szczytem bańki. Nie dlatego, że byli głupi, ale dlatego, że właśnie wtedy pierwszy raz usłyszeli o Bitcoinie, bo było o nim najgłośniej.
Ja np. kupiłem swoje pierwsze (i w zasadzie jedyne) BTC w czerwcu 2011 przy cenie coś koło $22. Prawie połowę straciłem niemal natychmiast próbując je "pomnożyć" po pęknięciu bańki. Potem straciłem (chwilowo) resztę po padzie pierwszej polskiej giełdy - Bitomatu. Zgadnij czy myślałem o uśrednianiu straty i kupowaniu dołków, gdy cena spadła do $2? Zgadnij o czym myślałem nadal mając garstkę swoich gunwo wartych BTC, gdy na początku 2013 cena sięgnęła kilkunastu dolarów?
Kiedy jest bessa, która już trwa trochę, trzeba przeanalizować sytuację, poziomy względem poziomów historycznych i próbować przewidywać co się stanie jak ta bessa się skończy i jakich poziomów sięgnie nowo powstały trend wzrostowy. Czyli na 3k$ pewnie dużo osób odetchnęło z ulgą, którzy sprzedawali na 10k$ czy niżej, którzy martwili się, że zrobili to za szybko i im bańka uciekła. A czy sprzedali na 10k czy 20k$ każda cena z tej perspektywy czyli 3k$ była dobrym miejscem wyprzedaży. Tak samo dzisiaj na 10k$ dużo osób może sobie pogratulować i stwierdzić tak ceny czy to na 3k$ czy na 6k$ czy na 9k$ były świetne, nie opłacało w ogóle się panikować tylko kupować ile wlezie i dzisiaj być zarobionym. Czyli ryzykujemy część kapitału, bezpiecznym procentem całości właśnie w takich skrajnych momentach. To buduje przewagę, a nie jakieś granie z trendami, przynajmniej na rynku crypto i takie są moje wnioski po 3-4 letniej przygodzie. I właśnie wtedy kiedy pojawiają się wujki dobra rada i ostrzegają jak to nie warto skupować i uśredniać wtedy są najlepsze okazje.
A trzymanie zysków i cięcie strat to największy banał, w zasadzie nic nie mówi. Na crypto można być długo, bardzo długo zarobionym, ale i tak przychodzi korekta 80-90%. I co śmieszne nawet wtedy można być zarobionym jak się dobrze rozgrywało i wtedy powstaje dylemat: czy już realizować zysk i uciekać, bo będzie jeszcze spadało czy po prostu trzymać - przecież dalej jesteśmy na zysku, prawda? A granie z trendem uśrednia naszą cenę w górę i później taki spadek mocniejszy może być zagwozdką, a nie rzadko nawet wejść w stratę, szczególnie na tak dynamicznym rynku.
W każdym razie w końcu trzeba gdzieś to sprzedać. Zakładając, że ktoś tam sprzedał na 17k$, bo na pewno nie będzie idealnie trafiał w górki i dołki. To później grając na rynku gdzieś musi znowu wejść. Może wejdzie z powrotem na 8k$, kurs spadnie niżej i sprzeda ze stratą na 7k$ i gdzieś tam jak kurs odbije na 6k$ to znowu wejdzie na 9k$, sprzeda na 11k$. I dokładnie to zawsze będzie uśrednianie tak czy siak, bo nie da się idealnie trafiać w górki i dołki. Plus pewnie będzie też zamykał część pozycji ze stratą czyli globalnie będzie uśredniał swoją pozycję w górę, bo te starty będzie musiał odrobić.
Dodając do tego, że nie trzymamy wszystkich środków na giełdzie, to nie da się nagle przelać wszystkiego, sprzedać na jakimś stop lossie. A po kilku dniach nagle okazuje się, że w zasadzie kurs jest wyżej niż przed spadkiem. Także to wszystko dla mnie osobiście jest oderwane od rzeczywistości i sprzeczne ze sobą.
I ogólnie właśnie tak jak mówi Buffet czy nie wiem kto tam, na giełdzie wystarczy podjąć dwie dobre decyzje. Czyli wejść na bessie all in, nie patrzeć na jakieś tam poziomy wahania lokalne, kiedy dobre aktywo jest zdumpowane, a ludzie dostają małpiego rozumu, nie kalkulują chłodno, tylko prześcigają się jak to nisko jeszcze spadnie i panuje ogólny przestrach oraz beznadzieja. A wyjść kiedy wszyscy się cieszą, że są zarobieni i wymyślają coraz to bardziej absurdalne poziomy. Czyli przykładowo warto postawić na to duży hajs, powiedzmy to mieszkania czyli dość duży kapitał dla średniego gracza, poczekać na to odbicie +100% i mieć pomnożony majątek. A to, że kurs sobie tam dalej leci to spoko, niech sobie leci. Takie są moje wnioski. Dlatego długoterminowo uśrednianie z głową i właśnie akumulacja na bessie oraz dystrybucja na hossie oraz nigdy nie wyprzedawanie się all in jest najlepsza długoterminowo. Bo na crypto trudno przewidzieć kiedy to skorekci czy na +100% czy +300%

