BitJanusz pisze: Na przeszkodzie stoi właśnie ograniczona ilość, prawdę mówiąc. Jeżeli założysz, że BTC będzie wprowadzane, to popyt na niego wzrośnie. Wzrost popytu = wzrost ceny. Rynek jest płytki, więc cena będzie rosła szybko (może nie 1000x, ale dość szybko w porównaniu z giełdowymi aktywami). Kto wtedy będzie chciał tym płacić?
Zgadza się, ale ja pisałem o momencie, kiedy rynek byłby już głęboki, czyli kiedy Satoshi byłby wart 1 centa albo 1 $ (zależy ile ludzi miałoby go używać).
Tak, wzrost popytu = wzrost ceny, aż do momentu gdy rynek się nasyci i wówczas cena powinna się ustabilizować na jakimś poziomie i potem delikatnie, spokojnie falować (gdyby było normalnie i nie destabilizowali go "opiekunowie", ludzie na szczytach władzy światowej - a jeśli ich celem jest jego powszechna adaptacja, to by już wówczas tego nie robili, a pracowali by
jedynie na zwiększeniem kontroli, inwigilacji, itp.). Wówczas taka kryptowaluta (btc lub jego następca) mogłaby się stać globalnym środkiem płatniczym. To byłby też koniec spekulacji na btc. Ale nam nie byłaby już ona do niczego potrzebna.
fusywszklanejkuli pisze: Byłem zbyt oderwany od rynku, by prawidłowo zinterpretować to, co działo się z kursem ETH od początku 2017 roku do końca lutego. Niedługo później, jak wzrosty ruszyły pełną parą, uznałem, że pociąg mi odjechał. Co prawda i giełdą, i krypto interesowałem się cały czas, ale brak czucia pulsu rynku mnie całkowicie obezwładnił. Pędzących ekspresów nie chciałem gonić, ale nawet nie kupiłem LTC, który wystartował spóźniony dopiero na samym końcu marca!
To co napisałeś zainspirowało mnie do wysnucia pewnej hipotezy, którą możecie zaraz zjechać, zrównać z ziemią - bo musi mieć i na pewno ma jakieś spore wady, inaczej [prawie] wszyscy by ją stosowali. Chodzi mi o to, że skoro bitek nadaje kierunek i decyduje o trendzie, a w czasie dużych wzrostów, wyraźnej (jeśli można tak w ogóle w krypto powiedzieć) zmiany trendu na wzrostowy, a alty dopiero po jakimś czasie, z pewnym opóźnienie reagują na jego wzrosty i podążają (często gwałtowniej) w górę - to może by to wykorzystać i w tym momencie, gdy btc idzie w górę, a alty jeszcze nie zdążyły zareagować, wejść w nie?

W sumie to próbowałem coś takiego jakiś miesiąc temu zrobić, ale to okazała się mała górka, z której zaraz zjechał, a alty nie drgnęły w momencie wzrostów, a poleciały w momencie jego spadków. Tu jest spory minus, bo może być
fałszywe odbicie. Tak sobie myślę, że za wcześnie wszedłem (staram się wyciągać wnioski, nauczyć na 'błędach', czy raczej na nie wyczuciu ruchów na rynku krypto). Zdaje się, że trzeba było poczekać aż ruszą wyraźnie w górę. (?) W moim przypadku czekałbym jeszcze, bo ten moment nie nadszedł i dobrze, bo jestem sporo na minusie na razie (na szczęście wszedłem ostrożnie niewielkim kapitałem)
Ciekaw jestem co o tym sądzicie?
Może dobrą strategią jest polowanie na spóźnione alty?