Czy czekać na nową bańkę?
: czwartek, 7 lutego 2019, 16:08
Bitcoin posiada głównie wartość spekulacyjną. Jeżeli popatrzymy na niego, jak na środek płatniczy i porównamy wolumen generowany przez płacenie bitcoinem z wolumenem generowanym przez spekulantów - kupię by sprzedać drożej - to widzimy, że bańka jeszcze nie pękła. Widać to również świetnie na przykładzie BTT i innych, tego typu zjawisk, w których nie liczy się ani ekonomia tokenu, ani model biznesowy, a jedynie istotna jest dzika spekulacja.
Wolny rynek, szczególnie ten napędzany głównie przez spekulantów, lubi bańki. Co jakiś czas powstają na niemal wszystkich walorach. Na bitcoinie z pewnością będzie kolejna bańka. Pytanie zostało dobrze zadane, czy warto na nią czekać?
Nie wiemy, czy to będzie bańka typu wzrost z 3k do 100k, czy raczej wzrost z 100$ do 1500$. Pytanie, co to jest cena bańkowa? Może dzisiejsze 3k to dalej jest cena bańkowa? Przecież 99% osób trzyma bitcoina tylko po to, by go drożej sprzedać.
Wcześniejsze bańki miały powód – nowi ludzie dowiadywali się o istnieniu bitcoina i kryptowalu, chcieli go posiadać (szczególnie wtedy, gdy widzieli, że jego cena rośnie), co generowało wzrost popytu, co przy ograniczonej podaży wpływało na wzrost ceny, wielokrotnie nadmuchując bańki. Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację. Rynek jest mainstreamowy. Media głównego nurtu na pierwszych stronach informują o zmianach cen bitcoina. Każdy, kto chciał, wie o nim i go posiada lub posiadał, o ile miał kapitał do inwestowania i odwagę by to zrobić. Dzisiaj nie widzę, kto miałby nadmuchać nową bańkę na bitcoinie. Poza tym, wcześniej bitcoina się hodlowało, dzisiaj się shortuje, to też trochę zmienia obraz rynku.
Bitcoin ma wiele cech przyciągających do siebie. Jest rozpoznawalną na całym świecie marką, co – moim zdaniem – w tym momencie stanowi jego największą wartość. Łatwo go przechowywać (w porównaniu do złota), jest zdecentralizowany, da się go przelewać 24h i handlować na ogólnoświatowym rynku o dużej płynności. Te zachęty mogą skusić grube ryby do zabawy na tym rynku, wprowadzając swoje produkty typu Bakkt. Dobra reklama, odpowiedni przekaz medialny i na tak stosunkowo niewielkim rynku łatwo będzie im napompować kurs. Gdy ulica już zapomni, że straciła wchodząc w grudniu 2017, rynek zostanie uregulowany, a pośrednicy stworzą wygodne aplikacje do kupowania i bezpiecznego przechowywania bitcoina bez konieczności zapamiętania seedów i troski o wysokość fee za przelew, może zostać nadmuchana nowa, jeszcze większa bańka.... Oczywiście zakładając, że wykorzystają oni markę bitcoina, a nie stworzą swojego Facebook coina albo, jeszcze inaczej, stokenizują akcje facebooka i będą sprzedawać jako kryptowaluty w kioskach przez system typu Bitbay cash.
Jeżeli mowa o wpływie technologii i jej adopcji na cenę kryptowalut to te zagadnienia poruszam w tym wątku. Jak widać, trudno znaleźć projekt, którego sukces przełoży się na wzrost ceny waluty lub tokenu.
W większości przypadków blockchain może świetnie funkcjonować ze stable coinami lub całkiem bez kryptowalut. Nawet waluty do płacenia... nie ma różnicy, czy Nano, Dash, Bitcoin kosztują 10, 100 czy 0,1$. W każdym wypadku działają tak samo, a możliwość dodruku poprzez sforkowanie lub stworzenie nowego coina, w połączeniu z atomic swap lub podobnymi bajerami, generuje ogromną inflację. Poza tym, nie widzę by zwykły Kowalski w przyszłości płacił na co dzień krypto skoro ma VISA, Google Pay i inne szybkie, wygodne i tanie rozwiązania.
Wolny rynek, szczególnie ten napędzany głównie przez spekulantów, lubi bańki. Co jakiś czas powstają na niemal wszystkich walorach. Na bitcoinie z pewnością będzie kolejna bańka. Pytanie zostało dobrze zadane, czy warto na nią czekać?
Nie wiemy, czy to będzie bańka typu wzrost z 3k do 100k, czy raczej wzrost z 100$ do 1500$. Pytanie, co to jest cena bańkowa? Może dzisiejsze 3k to dalej jest cena bańkowa? Przecież 99% osób trzyma bitcoina tylko po to, by go drożej sprzedać.
Wcześniejsze bańki miały powód – nowi ludzie dowiadywali się o istnieniu bitcoina i kryptowalu, chcieli go posiadać (szczególnie wtedy, gdy widzieli, że jego cena rośnie), co generowało wzrost popytu, co przy ograniczonej podaży wpływało na wzrost ceny, wielokrotnie nadmuchując bańki. Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację. Rynek jest mainstreamowy. Media głównego nurtu na pierwszych stronach informują o zmianach cen bitcoina. Każdy, kto chciał, wie o nim i go posiada lub posiadał, o ile miał kapitał do inwestowania i odwagę by to zrobić. Dzisiaj nie widzę, kto miałby nadmuchać nową bańkę na bitcoinie. Poza tym, wcześniej bitcoina się hodlowało, dzisiaj się shortuje, to też trochę zmienia obraz rynku.
Bitcoin ma wiele cech przyciągających do siebie. Jest rozpoznawalną na całym świecie marką, co – moim zdaniem – w tym momencie stanowi jego największą wartość. Łatwo go przechowywać (w porównaniu do złota), jest zdecentralizowany, da się go przelewać 24h i handlować na ogólnoświatowym rynku o dużej płynności. Te zachęty mogą skusić grube ryby do zabawy na tym rynku, wprowadzając swoje produkty typu Bakkt. Dobra reklama, odpowiedni przekaz medialny i na tak stosunkowo niewielkim rynku łatwo będzie im napompować kurs. Gdy ulica już zapomni, że straciła wchodząc w grudniu 2017, rynek zostanie uregulowany, a pośrednicy stworzą wygodne aplikacje do kupowania i bezpiecznego przechowywania bitcoina bez konieczności zapamiętania seedów i troski o wysokość fee za przelew, może zostać nadmuchana nowa, jeszcze większa bańka.... Oczywiście zakładając, że wykorzystają oni markę bitcoina, a nie stworzą swojego Facebook coina albo, jeszcze inaczej, stokenizują akcje facebooka i będą sprzedawać jako kryptowaluty w kioskach przez system typu Bitbay cash.
Jeżeli mowa o wpływie technologii i jej adopcji na cenę kryptowalut to te zagadnienia poruszam w tym wątku. Jak widać, trudno znaleźć projekt, którego sukces przełoży się na wzrost ceny waluty lub tokenu.
W większości przypadków blockchain może świetnie funkcjonować ze stable coinami lub całkiem bez kryptowalut. Nawet waluty do płacenia... nie ma różnicy, czy Nano, Dash, Bitcoin kosztują 10, 100 czy 0,1$. W każdym wypadku działają tak samo, a możliwość dodruku poprzez sforkowanie lub stworzenie nowego coina, w połączeniu z atomic swap lub podobnymi bajerami, generuje ogromną inflację. Poza tym, nie widzę by zwykły Kowalski w przyszłości płacił na co dzień krypto skoro ma VISA, Google Pay i inne szybkie, wygodne i tanie rozwiązania.