- liczyłem, że podłoga 6k się wybroni i po tym jak padła chciałem dać sobie trochę czasu na złapanie dystansu i na przemyślenia,
- kurs od wielu tygodni jest nudny

Ale teraz chcę się podzielić rozważaniami kursowymi w dłuższej skali czasowej. Wątek kursowy skupiają się raczej na konkretach i mniejszych skalach, dlatego założyłem nowy.
Stan obecny: BTC po $3500, bessa po bańce trwająca od 13 miesięcy, spadek o 84%.
Co dalej?
Co nas czeka przez najbliższe 2 - 3 lata?
Jesteśmy po 4 czy 5 bańkach na BTC w ciągu ostatnich 8 lat, z czego dwie ostatnie były dość znane i głośne. Jak wiadomo, zasada "tym razem będzie inaczej" w przypadku BTC nie sprawdza się prawie nigdy.
Logicznym i domyślnym przewidywaniem jest więc kolejna bańka.
Czyli pytanie jakie powinniśmy sobie postawić nie brzmi "dlaczego miałaby być kolejna bańka?" bo tu pierwsza odpowiedź jest banalna: a dlaczego by nie? Skoro było 5 baniek do tej pory, to czemu nie 6?
Po ostatniej bańce zaliczyliśmy procentowy spadek do poziomu znanego z poprzednich bess (-80..90%). Brak jest grubych afer (właściwie drobnych też). Dość spojrzeć do wątku "Najnowsze wiadomości" by przekonać się, że te są liczne, pozytywne i nie o jakichś szemranych biznesikach, tylko pochodzą od wielkich instytucji. Wskaźniki w dużych skalach wskazują na wyprzedanie. Za niedługo podział nagrody. ETFy są wciąż otwartą opcją, a instytucje i duże firmy czy wręcz rządy coraz śmielej flirtują z kryptowalutami.
Pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi więc: dlaczego miałoby nie być kolejnej bańki w najbliższych kilku latach? Co takiego musiałoby się stać, by nie nastąpiła?
Poza zdarzeniami losowymi widzę tylko dwa realne powody:
- zmasowany atak państw/banków na kryptowaluty, bany, szykany, doprawianie mordy (przestępczość/pedofilia) itd.
- światowy kryzys finansowy i gospodarczy, który pociągnie krypto w dół za NASDAQ,
Punkt pierwszy uważam za mało realny na chwilę obecną. Z moich obserwacji wynika, że walka z BTC narasta wraz ze wzrostem jego ceny, czyli wraz ze zwiększającym się jego wpływem na rynki finansowe. W czasie poprzedniej bańki i cenie $20K byliśmy już imho na krawędzi tolerancji Systemu. Ale teraz nie słychać za wiele o jakichś akcjach przeciwko kypto. No tak, ale jak przyjdzie bańka, cena wzrośnie, to wtedy się zacznie. To prawda. Ale wtedy dopiero SIĘ ZACZNIE. To są dość wolne procesy, trzeba się zebrać, pogadać, uchwalić jakieś prawa, jakieś przepisy... A bańka będzie dopiero wyzwalaczem tych procesów. Kurs zdąży poszybować zanim władze i system finansowy coś zrobią by "chronić obywateli" (czyli chronić własne interesy i stabilność systemu finansowego). Co więcej, mam taką teorię spiskową, że ONI (wielcy zarządzający systemem finansowym świata) zanim udupią BTC spróbują jeszcze na nim zarobić. A to nie są instytucje, które schylają się po głupi miliard czy dwa. Żeby był z tego biznes muszą pozwolić poszybować cenie. Najlepiej dopuszczając ETFy i inwestorów instytucjonalnych, którzy wywindują cenę rzucając się na nowy, dziewiczy (dla nich) rynek.
Punkt drugi (nadchodzący kryzys gospodarczy) jest znacznie poważniejszym zagrożeniem dla naszej bańki. Należę do zwolenników tezy, że BTC przez ostatnie 9 lat wyrosło na fali ogromnej podaży pieniądza w ramach dodruków i walki z kryzysem 2008 roku. Obecnie mamy "bańkę na wszystkim", a głównie na akcjach. I sporo wskazuje na to, że czeka nas głęboki światowy kryzys.
Ale tu też nie jest tragicznie.
Po pierwsze, niech sobie będzie kryzys, byle rynki wytrzymały jeszcze ze 2 lata. Jakie są na to szanse? Moim zdaiem spore. Odrobina uległości ze strony FED, trochę dodruku, złagodzenie wojny handlowej USA vs Chiny i kto wie, może zobaczymy jeszcze "łabędzi śpiew" indexów i pożegnanie bańki na światowych giełdach wysokim pikiem. To są dość wolne procesy, rok, dwa lata kryzys może się jeszcze opóźnić.
A co jeśli się nie opóźni i dupnięcie na akcjach przyjdzie zanim na BTC rozwinie się kolejna bańka?
Tu są dwie możliwości. Jak pisałem, należę do opcji twierdzącej, że kryptowaluty są wciąż postrzegane jako inwestycja bardzo wysokiego ryzyka, z której ucieka się w pierwszej kolejności w razie kryzysu. BTC jest też coraz bardziej wiązany z sektorem nowoczesnych technologii czyli indexem NASDAQ.
Ale jest druga opcja twierdząca, że BTC na tyle zyskał już zaufanie i wyrobił sobie pozycję "cyfrowego złota", że w razie kryzysu ludzie zaczną lokować w nim pieniądze by ratować je przed inflacją (jeśli zbliżający się kryzys będzie inflacyjny). Argumentem tej opcji jest też to, że mamy wciąż "bańkę na wszystkim" ale... już nie na krypto. Teraz krypto mogą wydać się tanie, czyli warte kupienia gdy na rynku pojawi się nadmiar gotówki wyciągniętych z akcji i innych bańkowych inwestycji.
Do czego zmierzam: jeśli oszacujemy prawdopodobieństwo, że kryzys przyjdzie w ciągu 2 najbliższych lat na 50%, a prawdopodobieństwo, że jeśli przyjdzie zadziała na niekorzyść ceny BTC na 70%, to sumarycznie i tak daje to 65% szans, że kryzys finansowy nie przeszkodzi w kolejnej bańce (o ile przyjdzie ona w ciągu 2 lat). Matematyka jest po naszej stronie

Nie analizuję scenariusza odebrania prymatu BTC przez inną kryptowalutę, bo jeśli nawet tak się stanie, ale przyjdzie bańka, to wzrosną wszystkie kryptowaluty, BTC też. Zresztą, kto z nas ma jeszcze wyłącznie same BTC?
Podsumowując:
Kolejna bańka jest zdecydowanie bardziej prawdopodobną możliwością niż jej brak.
Warto się na nią przygotować. A kiedy kupować? Ja kupowałem po spadku o 65%, potem przy spadku o >70%, w końcu niedawno, po spadku o >80%.
Czy może spaść dalej? Oczywiście, że może. Ale w tej chwili mamy kurs na poziomie -83% od ATH. Doświadczenie kilku poprzednich baniek sugeruje, że to odpowiednio duży spadek by zacząć zakupy. Czekanie z rozpoczęciem (!) zakupów na cenę <2K może się opłacić ale jest już ryzykowne. A mówimy o inwestycji w długiej perspektywie.
Ktoś zapyta: dlaczego nie analizuję strategii na wypadek, gdyby jednak spełnił się scenariusz negatywny i nowa bańka by nie przyszła?
Bo w dłuższej skali (a taką teraz analizuję) to bez sensu. Jedyna dobra strategia w tym wypadku to sprzedać wszystko i sobie innego rynku do inwestowania.
Shortowanie w długich skalach to kiepski pomysł biorąc pod uwagę ryzyka związane z trzymaniem kasy na giełdach.
Jeśli więc ktoś uważa, że bańka 2017 była ostatnią, a nie gra w niższych skalach, to już dawno go tu nie powinno być

Kilka wykresów:
WYKRES 1.
Kiedy warto a kiedy nie brać pod uwagę RSI?
Imho im większa skala tym znaczenie RSI rośnie, ale nie patrzę na konkretny moment przecięcia 30 czy 70, tylko na trend w długich skalach.
Wykres jest w skali tygodniowej. Jak zwodniczy może być RSI pokazują żółte kropki. W obu przypadkach wartość RSI była podobna <30, ale cena między jedną a drugą kropką spadła o ponad 40%!
Tym niemniej w tak długiej skali widać wyraźnie pewne cykle na tym wskaźniku i w którym miejscu cyklu obecnie się znajdujemy.
WYKRES 2.
Oczekiwanie na "końcowe piep..nięcie".
Tu można się przeliczyć. Porównałem na wykresie D3 ilość świec z długimi knotami na bessie 2014/2015 i obecnej. Nie wiem z czego to wynika, może z dojrzałości rynku, ale kurs jest obecnie zdecydowanie mniej podatny na crashe.
Piki na obrotach też są rzadsze.
WYKRES 3.
Gdzie jesteśmy?
To już trochę zabawa, bo tak ścisłe porównywanie baniek jest wg mnie nadużyciem. Ale gdybym musiał wskazać analogie do poprzedniej bessy, to wskazałbym te dwa punkty, jako przypuszczalne miejsca gdzie jesteśmy.
Różnica jest spora, bo jeśli jesteśmy w (1) to kurs może spaść jeszcze o połowę, czyli <2K, a jeśli jesteśmy w (2) to najgorsze za nami.
Ale znów, patrząc w długich skalach, czy jesteśmy w (1) czy w (2) to jesteśmy w dobrym miejscu, bliżej nam do dołka niż dalej.
Jak każe dobry obyczaj podaję na koniec, że jestem załadowany praktycznie na full. Większość środków mam w kilkunastu altach, od mocnych jak DASH, ZEC, BCH, przez średniaki z tradycjami, które mocno oberwały po d.pie jak STEEM, NXT, GAME, aż po jakieś obiecujące (jak mi się wydawało) wynalazki, których nazwy ledwie pamiętam: ENG, HPB...
Mam też otwartego bezpiecznego longa na BTC.
Rozważam (po raz pierwszy od 2011) zmianę części oszczędności na kryptowaluty.
I zastrzegam, że moje przemyślenia nie są poradą inwestycyjną
