Ta sprawa w ogóle jest podejrzana. Gdyby Bitbay nie przekazał żadnych danych i nie zamierzał ich w ogóle przekazać, a co więcej uciec od polskiej jurysdykcji, po co te tajemnice? Po co trzymanie wszystkich w niepewności?
Przecież to powód do chluby, że chroni się interesy klientów za wszelką cenę, nawet potępienia rządu czy kar finansowych.
Gdyby w kwietniu poszedł komunikat potwierdzający przenosiny na Maltę oraz brak możliwości dogadania się z KAS, zapewne 90% osób nie rozliczyłoby zarobku z Bitbaya. Oczywiście, tak jak Pan Suszek powiedział w wywiadzie, KAS i tak może już mieć dane z banków, jeżeli ktoś wypłacał zyski na konto. Ale mnóstwo ludzi nigdy nie wypłacało nic na konto. Bez współpracy z Bitbayem, jedyne czym nasze organy dysponują, to przelewy przychodzące z giełd krypto na nasze konta bankowe. A to tylko pod warunkiem współpracy wszystkich banków.
I tutaj moja teoria spiskowa - let's begin.
Bitbay od początku planował ucieczkę, od początku wiedział, że żadnych danych nie udostępni, bo to strzał w kolano. Natomiast na prośbę/groźbę naszych służb, został poproszony o odwlekanie tematu, aby jak najwięcej przestraszonych osób po pierwsze - rozliczyło się i zapłaciło podatki, a po drugie, ważniejsze - ujawniło się. Żeby odpowiedni ludzie wiedzieli, kto jest w ogóle w posiadaniu tych wstrętnych kryptowalut, jak liczna jest to grupa, jakie kwoty są w obrocie. Nie ma możliwości udowodnienia handlu na anonimowych giełdach zagranicznych, czy handlu w bitomatach. Jednak lista podejrzanych osobników, którzy zostaną dokładnie prześwietleni, jeżeli zacznie im się nadspodziewanie dobrze powodzić być może właśnie powstała.
Z perspektywy KAS - niby nie mamy pełnych danych, ale mamy więcej, niż byśmy mogli.
Z perspektywy Bitbay - nie wydaliśmy naszych użytkowników, nie odchodźcie od nas, nie zdradziliśmy was, a w waszym interesie przenosimy biznes do przyjaznego krypto kraju.
Win-Win.
Pokrzywdzeni? Jak zwykle, ci najmniej winni, najuczciwsi.