Z tego co zaobserwowałem, BTC kręci się głównie we własnym sosie. Wszystkie akcje i biznesy związane z BTC przeważnie nie są związane z tradycyjną gospodarką (większość opiera się na kopaniu, usługach związanych z kopaniem, handlem koparkami i usługami z tym związanymi).
Aby BTC się rozwijał konieczne jest jak najmocniejsze związanie go z tradycyjną gospodarką, to niestety u nas leży i kwiczy. Chyba, że te dane nie są nieprawdziwe:
http://www.coinmap.org/
Mieszkam niedaleko miasta, które kiedyś było wojewódzkim, konkretnie mówię o Tarnowie. Na 100 tys. mieszkańców + okoliczne wioski przypada 1 (słownie: JEDEN) punkt akceptujący BTC. W innych miastach też nie jest lepiej np. Warszawa – 26 punktów akceptujących BTC na 1,7 mln mieszkańców. Kurde, Słowacja jest lepiej zbitcoinizowana (Bratislava - 28 miejscówek na raptem niewiele ponad 400 tys człowieków).
Dodatkowe dochodzi mało pozytywny wizerunek kreowany przez media, że bitcoin służy do szemranych interesów i należałoby go zakazać. Oczywiście jest to trzecia góralska prawda (gówno prawda, gdyż szemrane interesy odbywają się głównie z wykorzystaniem tradycyjnej waluty – zakażemy jej ?) ale ludziki jakoś lubią wierzyć w to co słyszą w mediach, nawet jeśli są to wierutne bzdury.
Czy w tej sytuacji można coś zrobić ?, zawsze można, a tutaj nawet trzeba
Pytanie w punktach handlowo-usługowych o możliwość zapłaty w BTC jest zacne, ale obawiam się, że nie wnosi nic do sprawy. Dlaczego ? Jeśli raz na jakiś długi czas, ktoś zapyta handlowca czy może zapłacić w BTC, a następnie, po odmowie, wyciągnie gotówkę lub kartę i nabędzie produkt czy usługę za tradycyjną walutę. To mogę zagwarantować, że handlowiec, nie czując że coś mu uciekło, nawet nie zainteresuje się, o co chodzi z tym BTC. Miałoby to sens, gdyby pytania o płatność w BTC były dość częste i klient z powodu braku możliwości zapłacenia w BTC rezygnował z zakupu towaru lub usługi. Tu handlowca zaboli, że klient zrezygnował z zakupu, więc zacznie myśleć.
Uzbierałem trochę satoshi, więc chciałbym żeby BTC się rozwijał i żeby w świadomości społecznej kreował się pozytywny wizerunek kryptowalut.
Oczywiście projektów krzewiących świadomość też było już sporo, ostatnio natknąłem się na akcję z nalepkami w komunikacji miejskiej, znaleźli się sponsorzy i chłopaki wydrukowali naklejki. Obawiam się jednak, że takie akcje, będą się raczej kojarzyć z zaśmiecaniem otaczającego nas świata i przyniosą więcej szkody niż pożytku.
Akcje związane z promocją BTC powinny pozytywnie wpływać na świadomość ludzką, jeśli projekt jest realizowany w „pozytywnej otoczce” to zostaje zapamiętany i kojarzy się z czymś dobrym.
Pomyślałem, że dobrze byłoby, gdyby w społeczności bitcoinowej powstało stowarzyszenie wspierające potrzebujących, chorych i ukrzywdzonych. Flagowymi celami statutowymi takiego stowarzyszenia byłaby oczywiście pomoc ludziom i zwierzątkom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Produktem ubocznymi natomiast krzewienie idei BTC i niesienie dobrej nowiny.
Jak wyobrażam sobie funkcjonowanie takiej organizacji ? Tak samo jak każdej innej instytucji charytatywnej, z ta tylko różnicą, że do projektu trzeba zaangażować media (lokalne, one są w stanie zrobić materiał o spektakularnej akcji charytatywnej), które przy okazji reportażu o przeprowadzonej przez stowarzyszenie akcji wspomniałyby/podkreśliłyby, że niesienie pomocy (zakup sprzętu medycznego, żarcia dla zwierzątek w schronisku, sfinansowanie jakiegoś zabiegu) było możliwe, dzięki wsparciu społeczności bitcoinowej + jakiś malutki rys o BTC.
W ten sposób za jednym zamachem załatwiamy dwie sprawy. Szerzymy dobrą nowinę i możemy pomóc innym.
Kolejną sprawą jest ilość miejsc akceptujących BTC.
Wykminiłem jeszcze coś takiego (zainspirowany Kryptologiką ).
Skoro jest mało punktów akceptujących BTC a handlowcy nie garną się, że zwiększać ich liczbę – otwierajmy własne.
Oczywiście nie każdy ma smykałkę do biznesu, a Ci co mają dobre pomysły na biznes często nie mają kapitału wsadowego.
Można się więc zastanowić nad tworzeniem biznesów, w których udziały będą finansowane w BTC. Coś takiego jak https://kryptologika.com/ , tylko funkcjonujące w tradycyjnej gospodarce. Dzięki temu mogą powstać sklepy, myjnie, zakłady kosmetyczne, fryzjerskie i wiele innych, które sprawią, że społeczność bitcoinowa uzyska strumień środków finansowych z tradycyjnej gospodarki w postaci dywidend za posiadane udziały(zasilanie zewnętrzne ) oraz kolejne punkty w których będą akceptowane płatności w BTC.
Oczywiście szczytem marzeń, byłoby jeszcze powstanie giełdy, coś na wzór GPW, na której swobodnie można będzie obracać udziałami w biznesach. Oczywiście notowania w BTC.
Jeśli za bardzo „pojechałem”, lub naruszyłem jakieś dogmaty – to usuńcie ten temat
