Oprócz tego co wypunktował trafnie
@garlonicon zastanawia mnie jeszcze to specyficzne rozdwojenie jaźni u krytyków pokroju Stephena Diehla lub podobnych. W ich opowieści, z jednej strony BTC to jakiś totalny crap dla matołów, który prędzej czy później padnie na swój głupi pysk, co jest pewne jak (inflacja) w banku (centralnym), ale z drugiej strony ten badziew i popierdólka idiotów może zachwiać potężną, stabilną światową gospodarką i trzeba zewrzeć szeregi i zebrać wszystkie siły by walczyć z tym gównianym wynalazkiem zamiast spokojnie poczekać aż sam się wywali o własne nogi i zdechnie
Patrząc po aktywności Stefanka na tłiterze to on jest chyba jakimś pełnoetatowym hejterem btc, drugi Roubini się objawił.