Niech ktos cos napisze nizej bo nie moge napisac posta pod postem, wiec nie moge wrzucic koncowki.
Edit, tutaj widze ktos wrzucil na FB pdf - nie wiem czy nie zniknie https://mariuszn.com/tmp/11/113247_bitbay.pdf
Czesc 1
Zrodlo: https://www.pb.pl/zalozyciel-bitbaya-za ... gu-1131615Spółka, do której należy kryptogiełda, zmieniła właściciela za... 1 EUR. Bada
ją tajemniczy inwestor z USA, a Sylwester Suszek znika i pojawia się
w zarządzie, siedząc w szwajcarskiej bezpiecznej przystani.
Pomieszanie z poplątaniem ― te słowa najtrafniej oddają atmosferę towarzyszącą
obecnie BitBayowi, popularnej giełdzie kryptowalut, stworzonej przez kontrowersyjnego
Sylwestra Suszka. Biuro prasowe zarzeka się, że Ślązak nie kieruje biznesem ― według
naszych ustaleń taki warunek postawił tajemniczy inwestor ze Stanów Zjednoczonych,
który bada kondycję BitBaya przed przejęciem. Zapewnieniom tym przeczą informacje
zawarte w estońskich rejestrach ― siedziba spółki BB Trade Estonia (wcześniej
Pinewood), czyli właściciela BitBaya, jest w Tallinie. Wynika z nich, że niespełna 34-
latek, który wzbogacił się na kryptowalutach, nadal zasiada w zarządzie. Sprawdziliśmy,
o co w tym wszystkim chodzi i co się dzieje z twórcą giełdy. Aby nie pogubić się w
labiryncie problemów BitBaya, cofnijmy się do roku 2017, gdy o giełdzie zrobiło się
głośno za sprawą hossy, która wprowadziła coiny pod strzechy.
Owczy pęd
Końcówka 2017 r. okazała się dla giełd kryptowalutowych, działających na
nieuregulowanym rynku i zarabiających głównie na prowizji od transakcji, złotym
czasem. Dynamicznie rosnąca wycena bitcoina (najpopularniejszej i do dziś 2/15
niepokonanej pod tym względem kryptowaluty) przyciągała tłumy inwestorów
indywidualnych. Sylwester Suszek w jednej z rozmów z „PB” z tego okresu stwierdził, że
obroty na giełdzie przerosły jego najśmielsze oczekiwania, a suma pieniędzy, jakie
przetoczyły się wówczas przez rachunek firmy, rzekomo dziesięciocyfrowa, wzbudziła
czujność banków i regulatorów.
Tuż przed Gwiazdką cena bitcoina osiągnęła 20 tys. USD za sztukę, a niedługo po tym
bańka pękła i zaczęła się bessa. Rozgorzała medialna dyskusja: eksperci głoszący kres
kariery bitcoina i pozostałych coinów boksowali się ze zwolennikami. Niektórzy kreślili
scenariusze, że kryptowaluta będzie warta 100 tys. USD - nadal nie jest, ale bliżej jej do
tego niż dalej.
Problemy
Za studzenie emocji zabrał się nadzorca. Na początku 2018 r. giełdy kryptowalut ― w
tym BitBay, a także Abucoins i BitMarket24 (dziś już nieistniejące) ― kolejno trafiały na
listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) z powodu
prowadzenia usług płatniczych bez zezwolenia (art. 150 ust. 1 ustawy z 19 sierpnia 2011
r. o usługach płatniczych), na której figurują do dziś. Wpis skutkuje „automatycznym”
skierowaniem przez nadzór do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
BitBay odgrażał się, że odwoła się od decyzji. Co zwojował?
Na pytanie, jak idzie spór z KNF, biuro prasowe BitBaya opowiada, że sprawa dotyczy
polskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (o takiej samej nazwie co giełda) z
siedzibą w Katowicach, z którą obecny właściciel platformy transakcyjnej nie ma nic
wspólnego.
„Od 2018 r. nie jesteśmy w żaden sposób powiązani z tym podmiotem” ― podkreśla
biuro prasowe giełdy, odpowiadając na pytania naszej redakcji.
Informuje, że właścicielem giełdy jest spółka BB Trade Estonia, regulowana i
licencjonowana (w rejestrze pod numerem FVT000209) przez Financial Intelligence
Unit (FIU) ― instytucję podlegającą estońskiemu resortowi finansów, przeciwdziałającą
praniu pieniędzy. Ze sprawozdania finansowego giełdy ― we wrześniu zaakceptowanego
przez regulatora ― wynika, że od października 2019 r. do grudnia 2020 r. wypracowała
blisko 6,6 mln EUR zysku netto. Droga BitBaya do tego miejsca była wyboista.
Emigracja
W roku 2018 organy państwowe na całym świecie prześcigały się w ostrzeganiu przed
inwestowaniem w ryzykowne aktywa, a twórcy kryptowalutowych projektów - w
pomysłach na przeróżne biznesy, finansowane w ramach ICO (za ang. initial coin
offering, czyli coś na kształt oferty publicznej spółki debiutującej na parkiecie), na
których inwestorzy w większości tracili. Wyrastały też kopalnie, giełdy i kantory.
Pomysłami tryskał też BitBay (terminale płatnicze w kioskach, platformy do emisji
coinów itp.), o czym śmiało i barwnie opowiadał w mediach Sylwester Suszek, krążący
prywatnym helikopterem między Katowicami a Warszawą .
Im głośniej mówiło się o kryptowalutach, tym większe problemy miała branża. W Polsce
(ale również w innych krajach) banki zaczęły wypowiadać giełdom umowy o
prowadzenie rachunków, aby nie nadepnąć na minę związaną z praniem pieniędzy i
finansowaniem terroryzmu ― coiny to ulubiona waluta półświatka ze względu na
anonimowość użytkownika. Ta cecha to fundament kryptowalut, który jednak ostatnio
podkopują regulatorzy ― giełdy muszą już weryfikować tożsamość klientów i
przeciwdziałać praniu pieniędzy.
Te praktyki chwilowo zdławiły handel coinami. Branża ruszyła w tournée po mniejszych
bankach ― chwilowo otwartych na współpracę, ale koniec końców i one odmówiły
kryptowaluciarzom współpracy. W międzyczasie legislatorzy zaczęli przebąkiwać o
opodatkowaniu kryptowalut, a Kowalscy w proteście poszli pod gmach resortu
finansów. Szef BitBaya straszył władze, że jeśli nie zmienią nastawienia do kryptowalut,
razem z biznesem wyprowadzi się na Maltę i tam będzie płacił podatki.
Jak powiedział, tak zrobił. W 2018 r. urządził się na Malcie, długo miejsca tam jednak
nie zagrzał ― w październiku 2019 r. przeniósł się do Estonii, gdzie panuje lepszy
klimat. Nie o pogodę jednak chodzi, lecz o liberalne nastawienie regulatorów do biznesu
kryptowalutowego.
Jeszcze większe problemy
Wędrówki BitBaya zbiegły się w czasie z pierwszymi regulacjami, których wprowadzenie
słono kosztuje firmę. Spółka potrzebowała kapitału i szefa z doświadczeniem,
kompetencjami oraz dobrymi relacjami w środowisku finansowym. Sylwester Suszek ―
choć lubiany i ceniony przez środowisko kryptowalutowe ― okazał się ciężkostrawny dla
urzędników i menedżerów z sektora finansowego. Aby firma mogła się rozwijać, musiał
oddać stery. Przejął je Paweł Sobków z bogatym CV i siecią kontaktów.
Według naszego rozmówcy, zbliżonego do giełdy, za rządów Pawła Sobkowa podjęto
próbę wprowadzenia spółki (wówczas o nazwie Pinwood), na londyńską giełdę, a także
pozyskania prywatnego kapitału, m.in. z Azji, w sprawie którego podpisano listy
intencyjne. Negocjowanie warunków zakończyło się fiaskiem za sprawą... Sylwestra
Suszka, który nie potrafił usunąć się w cień i wtrącał swoje trzy grosze w rozmowy
zarządu z potencjalnymi inwestorami, chociaż miał tego nie robić.
Paweł Sobków sprzedał udziały i pożegnał się z BitBayem. W lutym 2020 r. w fotelu
prezesa ponownie zasiadł okrzyknięty królem bitcoinów Sylwester Suszek. Sielanka nie
trwała długo. W kuluarach wczesną wiosną mówiło się, że „Superwizjer” pracuje nad
materiałem, który wstrząśnie kryptobranżą. Materiał o kulisach powstania giełdy
wyemitowano na antenie TVN pod koniec czerwca ― dziennikarze wyciągnęli na światło
dzienne powiązania BitBaya z krakowskim półświatkiem, który de facto finansował
giełdę na początku działalności (ruszyła w marcu 2014 r.). Przypomnijmy: Sylwester
Suszek na łamach „PB” (w artykule z kwietnia 2018 r. zatytułowanym „BitBay ma plan
B”) twierdził, że zbudował giełdę za własne oszczędności i kredyty.
Największym echem odbiła się sprawa rzekomej milionowej łapówki, jaką według
dziennikarzy „Superwizjera” zaproponowano im w zamian za odstąpienie od realizacji
reportażu. Zaprzeczył temu szef BitBaya i zapowiedział kroki prawne. Co wydarzyło się
w tej sprawie? Od tego problemu biuro prasowe BitBaya również się odcina,
odpowiadając, że nic go nie łączy z polską spółką, której to dotyczy.
Król bitcoinów w szwajcarskim schronie:
Na coraz mocniej uregulowanym rynku krypto nie ma miejsca dla amatorów, których przeszłość i
kwalifikacje budzą kontrowersje. Dlatego Sylwester Suszek musi oddać swoje dziecko ― BitBaya ― we
właściwe ręce. Rzucił wszystko i wyjechał w Alpy.