Wszyscy jesteśmy w tym świecie po to żeby zarabiać na różnicach kursowych
Oj nie, zdecydowanie nie. Przede wszystkim, to wartość jako taka bierze się z pracy, która przynosi ludziom korzyść, w postaci towarów i usług. Spekulacja jedynie przesuwa wartość z pustego w próżne. W niewielkiej skali bywa pożyteczna, ale przy obecnych rozmiarach, na krypto jest raczej szkodliwa, bo sprawia, że kurs jest niestabilny i nie możesz podać cen w krypto bezpośrednio, tylko się odwołujesz do dolarów, złotówek, tudzież innych walut i przeliczasz wszystko na krypto. A to błąd.
W tym świecie bez żadnego powodu jakiś coin rośnie 250% w ciągu doby a potem spada
Co jest spowodowane tym, że ludzie tego chcą. Są ludzie chcący kupować i są ludzie chcący sprzedawać. Jest pełno spekulantów i pełno giełd, takie wahania są możliwe tylko dlatego, że ludzie się tym zajmują i kojarzą krypto z takimi wahaniami. Ale nie musi tak być, bo krypto nie powstało po to, aby na tym spekulować.
Nikt z Nas nie ma możliwości oficjalnej zapłaty za towary i usługi. Wszyscy wychodzą do stabli i do fiat.
Nie wszyscy, ja nie wychodzę. Jeśli wydaję krypto, to odbiorca podaje mi adres do wpłaty. Jeśli ten adres pochodzi z procesora płatności, to cóż, trudno. Są jednak miejsca, gdzie na przykład odbiorca bezpośrednio odbiera krypto i serio chce je dalej trzymać. Bądź co bądź, adopcja nadal wygląda marnie, ale nie jest zerowa. I to do ludzi siedzących w krypto należy zadanie promowania adopcji.
Ryzyko kursowe i podatki przekreśla w płatnościach biznesowych krypto jako środek płatniczy.
Co do ryzyka kursowego, to zwykle gdzie byś nie płacił, to umawiasz się na z góry określoną kwotę w danym momencie i tyle płacisz. Obie strony wiedzą, ile dokładnie satoshi ma wpaść, na tyle się umawiacie i to wystarczy. Jeśli całość dzieje się automatycznie, no to w typowym przypadku masz jakiś przelicznik z fiatów na krypto i tyle, niestety dopóki kurs się buja, to taki półśrodek jest konieczny, jeśli ma być stabilnie.
Co do podatków, to opłata transakcyjna jest najprostszym możliwym systemem podatkowym, jaki widziałem, bo jest podatkiem bardzo konkretnym, niskim, dobrze zdefiniowanym i powszechnym, a do tego płynie prosto do górników, czyli do tych, którzy zapewniają nieodwracalność transakcji (jeśli rządy chcą drukować pieniądz, to niech zaczną inwestować w mining). Niestety, prawo wygląda tak, a nie inaczej, no i cóż, regulacje zwyczajnie nie nadążają za rzeczywistością. Jednak mimo wszystko myślę, że całość zmierza w dobrą stronę, bo już nie ma aż takich cyrków jak kiedyś z PCC. No ale nadal: pod tym względem jest wciąż wiele do zrobienia. I znowu: to jest zadanie ludzi siedzących w temacie, aby pchali temat naprzód.
Koleś produkujący melexy za pośrednictwem publicznego ogłoszenia typu "do góry!" powoduje falę wzrostów a tweetem "sprzedaje moje aktywa" potrafi doprowadzić do ogromnych spadków
Chomik w ciągu roku zarobił więcej pieniędzy niż którykolwiek trader na świecie
Co do zarzutów spekulacyjnych: zrozum, Bitcoin to tylko program komputerowy. Człowiek jest tutaj najsłabszym ogniwem, a wartość jako taka jest subiektywna. Nie oczekuj pod tym względem cudów. Żeby zmienić taką sytuację, trzeba zmienić podejście ludzi. A to nie jest coś, co się stanie na pstryknięcie palcami, trzeba ludzi przekonać, że nadmierna spekulacja jest szkodliwa. Druga sprawa jest taka, że im więcej kapitału krąży w krypto, tym bogatszym trzeba być, aby takie ruchy móc wykonać. Wyobraź sobie, że dawniej jak się próbowało robić normalne transakcje, to się bujało kursem, bo kapitalizacja była dużo niższa (i dlatego Satoshi w tamtym momencie był przeciwko temu, aby WikiLeaks używało Bitcoina, po prostu na tamtym etapie nadmierny ruch mógł pogrążyć cały projekt).
Żadna instytucja bankowa nie traktuje krypto jako środka płatniczego ale jako magazyn kapitału z potencjałem wzrostu
Ogólnie całkiem sporo ludzi traktuje krypto jako zabawkę spekulacyjną. No ale znowu, patrz wyżej: to tylko program komputerowy, liczysz na to, że jakiś cudowny kod źródłowy może zagwarantować stabilną wartość i naprawić to, że ludzie nie wiedzą, ile to jest warte? To nie jest kwestia, którą można technicznie rozwiązać, pisząc lepszy kod.
Wyłączenie prądu i zatrzymanie koparek powoduje panikę na rynku i potężne wyprzedaże
Jako ludzkość jesteśmy na tyle uzależnieni od prądu, że jego brak ogólnie powoduje sporo chaosu. Wyłącz prąd, to przelewy bankowe też przestaną działać, w typowym sklepie zakupów nie zrobisz, jak nie ma prądu, więc nie licz na to, że krypto, które powstało po to, aby rozwiązać problem przesuwania wartości w świecie cyfrowym, będzie w jakiś magiczny sposób odporne na brak dostępu do świata cyfrowego jako takiego. Ani stable, ani CBDC, ani nic z tych rzeczy też nie działa, gdy nie ma prądu. Czego zatem oczekujesz, że jakiś program komputerowy będzie na tyle genialnie napisany, że stanie się samowystarczalnym źródłem energii?
Na yt można obejrzeć film jak kilku grubasów wrzuca na rynek swoje coiny i cena w kilka sekund leci pionowo w dół
To znowu problem czysto ludzki. Chyba przy kolejnych kwestiach tego typu po prostu napiszę "patrz wyżej" albo "problem spekulacyjny", bo wszystko się sprowadza do tego samego, co opisałem wcześniej.
Wszyscy analitycy, yt-uberzy, czarodzieje i mędrcy analizują ten rynek pod kątem prognozowania różnic kursowych.
Dlaczego liczysz na to, że większość ludzi nagle i niespodziewanie wykaże się niesamowitą mądrością? Podejmowanie słusznych decyzji życiowych często wymaga płynięcia pod prąd i robienia rzeczy "inaczej niż wszyscy". Bo gdyby wystarczyło robić to, co wszyscy, to każdy byłby młody, piękny i bogaty. A skoro tak nie jest, to należy kombinować inaczej.
Nikt nie zachęca do wejścia w rynek krypto ułatwieniami w życiu codziennym, ale ewentualnym zyskiem wynikającym z różnić kursowych.
Znowu się powtórzę: to wynika z tego, że aby krypto ludziom pomogło, to obecny system finansowy musi ludzi zaboleć. W okolicach 2007, 2008, ktoś wkurzył Satoshiego na tyle, że zrobił Bitcoina, bo miał już dość dodruku pieniądza i tego całego "second bailout for banks". Dopóki jednak klasyczne finanse działają, to ludzie nie mają problemu, który wymagałby rozwiązania, więc nie idą w krypto po to, aby móc płacić za towary i usługi. Historia pokazuje, że typowi twórcy klasycznego pieniądza go psuli, więc obstawiam, że zrobią to znowu i że wtedy nagle okaże się, że krypto pozwala przenieść zaufanie z ludzi na matematykę, choćby pod względem tego, że nie będzie w obiegu więcej niż 21 milionów monet. Natomiast znowu: to, że ludzie gadają o kursie, to jest coś, co zależy od ludzi, co jeszcze można zrobić, poza przekonywaniem ich do tego, że są ciekawsze rzeczy niż spekulacja?
Nikt nie omawia notowań historycznych udziału krypto w bezpośrednich płatnościach handlowych czy prywatnych
Nie rozumiem tego punktu. Przecież czasami przewijały się tego typu artykuły:
https://bitcoin.pl/bitcoin-zakupy
Żadna rozwinięta gospodarka nie traktuje tego rynku poważnie i nie przewiduje krypto jako środka płatniczego
Nadal jesteśmy na dość wczesnym etapie, jeśli o to chodzi. Jeśli jednak CBDC w końcu powstanie, to mając do wyboru pieniądz państwowy, który można dodrukować (co świetnie widać na przykładzie stabli, gdzie masz centralny podmiot, który dba o to, aby stable nie były przypadkiem warte za dużo), a krypto, to nie jestem pewny co do tego, że stable wygrają. Mogą przegrać po prostu dlatego, że mennica wypuści za dużo monet i zepsuje pieniądz tak, jak każdy inny pieniądz był historycznie psuty:
https://bitcoin.pl/tag/historia-pieniadza
Wszystkie gospodarki rozwinięte traktują krypto jako rynek spekulacyjny
Co wynika między innymi z tego, że typowy człowiek tak traktuje krypto. Znowu: to problem czysto ludzki, lepszy kod tego nie załatwi, więc nie wiem, czego tutaj oczekujesz.
Istnieje ponad 11000 kryptowalut - po co?
Po to, aby ich twórcy mogli na tym zarabiać. Tak się dzieje zazwyczaj. Może kilka, może kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt projektów widziałbym w kontekście tego, że ktoś rzeczywiście chce sprawdzić jakiś pomysł w praktyce. Natomiast tutaj ciekawym rozwiązaniem są sidechainy, które pozwalają na to, aby tworzyć nowe funkcjonalności, bez rozdzielania bazy monetarnej.
Satoshi mógł zrobić Bitcoina w taki, a nie inny sposób między innymi dlatego, że wcześniej nie było innych kryptowalut. Dlatego sam kod się opiera na tym, że nie ma innego łańcucha. Obecnie jednak sytuacja jest inna, natomiast ludzie uczący się o krypto po prostu próbują zrobić to identycznie, zamiast spróbować rozwiązać konkretne problemy. Skoro zrobienie nowego łańcucha przynosi zyski, to ludzie to robią, licząc na to, że spekulanci pozwolą napełnić ich kieszenie.
Z racjonalnego punktu widzenia, nie ma takiej potrzeby, aby tworzyć aż tyle nowych łańcuchów. No ale ludzie nie zachowują się racjonalnie. Gdyby ludzie myśleli rozsądnie, to świat wyglądałby zupełnie inaczej, no ale mamy to, co mamy i trzeba jakoś z tym żyć.
Nikt z Nas nie zauważył żadnej zmiany w życiu po wejściu w ten rynek. Jedyne zmiany, to zmiany ekonomiczne.
Trudno zauważyć inną zmianę, jeśli ktoś nie dotyka technikaliów. Od strony programistycznej, sam kod jest na tyle fascynujący, że nadal nie mogę się nadziwić, ile rzeczy da się zrobić w oparciu o krypto. Byleby tylko sił i chęci starczyło, to niewątpliwie jeszcze wiele ciekawych rzeczy da się tutaj zrobić.
Masz programowalny pieniądz, to pozwala naprawdę na wiele, bo na przykład jesteś w stanie wysłać środki na adres, z którego mogą zostać zgarnięte tylko wtedy, gdy rozwiążesz konkretny problem matematyczny. Spróbuj tego samego w tradycyjnym pieniądzu, tam musisz ufać, że ktoś rzeczywiście zechce wypłacić nagrodę. Tutaj zaś możesz tak skonstruować adres, aby nawet wysyłający nie musiał znać rozwiązania, tylko aby po prostu spełnienie matematycznych zależności odblokowywało środki pierwszej osobie, której się to uda.
Wielu kryptomilionerów mówi wprost, że ludzie którzy wierzą w ten rynek to idioci bo to scam na którym dobrze się zarabia.
Wielu ludzi nie jest programistami i zajmuje się tylko spekulacją. Czy to oznacza, że programowanie nie ma sensu i nie jest społecznie pożyteczne, bo większość tego nie robi? Wiesz, bycie bogatym nie gwarantuje tego, że masz rację. Tak samo jeśli za czymś stoi ogromny kapitał, to nie gwarantuje też tego, że to jest z automatu słuszne i że moralnie wszystko jest w porządku.
LUNA obnażyła cały ten rynek.
Nie dziwi mnie to. Istnieje wiele kryptowalut, które są popularne, a jednocześnie mają błędną konstrukcję jako taką. Jeśli ktoś jest programistą, to jest w stanie dostrzec takie błędy, jeśli zagłębi się w technikalia związane z takim projektem. Natomiast ludzie są w stanie traktować krypto jak tulipany i udawać, że problemu nie ma, później jednak się okazuje, że ktoś może nagle coś zauważyć i to wykorzystać na swoją korzyść. Przykładowo: podział na ETH i ETC wynika z tego, że komuś udało się wyssać monety w taki sposób, jakiego nie przewidzieli twórcy kontraktu.
Zwykle jest tak, że nie ma jedynego słusznego sposobu na to, aby od strony technicznej rozwiązać dany problem. A to oznacza tyle, że jedni programiści chcą coś robić tak, zaś inni odwrotnie. Praktyka weryfikuje, kto w długoterminowej perspektywie ma rację. Natomiast nie mamy lepszej metody, aby się o tym przekonać, niż pisząc lepszy kod. Jeśli ufasz ludziom, to im się może nagle coś odwidzieć i mogą sprawić, że na tym stracisz. Jeśli ufasz matematyce, musisz liczyć się z tym, że ktoś zauważy taką zależność, której nie dostrzegasz. Jeśli jednak całość jest oparta na algorytmach, które są sprawdzone w boju przez długi czas i wielu ludzi, to jest to wystarczająco dobre, aby traktować to jako "nierozwiązany problem matematyczny" i na tym oprzeć jakiś system.
Skoro LUNA była tak użyteczna, skalowalna, miała tyle zastosowań i ciągle rosła, to jak to się stało, że już jej nie ma?
Po prostu jeśli coś jest oparte na stablach, to masz centralny podmiot, który jest w stanie zapewniać stabilność. Jednocześnie, skoro to jest centralny emitent, no to jak zaatakujesz ten punkt, to możesz go zmienić w źródło niestabilności. To pokazuje, że stable nie mają sensu, bo wymagają tego, aby istniał ktoś, kto robi za mennicę i decyduje o tym, ile monet wyprodukować, albo ewentualnie ile spalić. Oznacza to tyle, że chwilowo, tu i teraz, stable mogą być stabilne, ale ponieważ są tak stabilne jak to, do czego są wpięte, to zawsze można zmanipulować to, do czego są wpięte i sprawić, aby nagle cały system zadziałał w nieoczekiwany sposób.
Z tego powodu unikam dotykania jakichkolwiek stabli, bo nie jestem przekonany co do tego, że rzeczywiście ten, kto utrzymuje stabilność, nie zacznie nagle tej stabilności psuć, jeśli mu się to opłaci. Stable są jak popcorn: masz ziarenko, które jest okrągłe i gładkie, całość wydaje się w porządku, a potem temperatura rośnie i masz nieoczekiwane wystrzały, które zmieniają wszystko. Dlatego stable mogą się nadawać na chwilę, na tu i teraz, żeby zapewnić chwilę stabilizacji. Jednak mogą w każdej chwili przestać być stabilne, więc to nie jest pieniądz, który byłbym gotów trzymać choćby chwilę dłużej niż to absolutnie konieczne, po prostu to nie ma sensu, bo jest zbyt ryzykowne, że coś pójdzie nie tak. I to samo jest z fiatami: inflacja zachęca do ich wydawania i zniechęca do oszczędzania, znacznie lepiej pakować pieniądz w cokolwiek konkretnego, bo sam pieniądz jako taki regularnie jest zżerany inflacją. Zatem ludzie będą trzymać silny pieniądz, a wydawać słaby, co jest dość logiczne:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Kopernika-Greshama
Przecież upadek nie zaczął się od tego że jej użyteczność, skalowalność spadła. Nikt też nie wyłączył przypadkowo kabla z gniazdka.
W przypadku Bitcoina jak był Value Overflow Incident, to też nic takiego nie nastąpiło. Po prostu to nie są jedyne powody, z jakich dana moneta może upaść. Kluczowe jest jednak to, co się stanie później: w takim Ethereum należało albo wykopać silniejszy łańcuch, albo pogodzić się z tym, że monety zostały ukradzione. Bo albo uznajemy dane transakcje za nieprawidłowe i wtedy trzeba niestety nadpisać łańcuch, albo też dane transakcje są poprawne i trzeba budować na nim kolejne bloki. Natomiast ETH zdecydowało się na przesunięcie monet bez sygnatur, co będzie wiecznie wytykane jako przykład braku decentralizacji i złamanie reguł gry, choćby sama moneta była warta nie wiadomo ile.
Jeżeli jakieś dobro ma wartość wymierną np. drewniany kamień, to on zawsze będzie miał jakąś wartość która najniżej może upaść do wartości materiału z którego jest wykonany.
Wartość jest subiektywna. Człowiek głodny nie naje się złotem. Także na przykład taka gotówka jest wspaniała, dopóki ludzie wierzą, że jest coś warta. Jeśli jednak zaufanie zniknie, to będzie można się nią co najwyżej podetrzeć. Patrząc pod takim kątem na świat cyfrowy, można byłoby stwierdzić, że ta cała elektronika jest niewiele warta, bo przecież liczy się to, aby mieć prąd jako taki, bo z tego wszystkiego to jest fizycznie najwięcej warte (no i takim prądem w razie potrzeby można nawet kogoś popieścić, jeśli będzie zawadzał, a z kawałkiem plastiku można zrobić dość niewiele, bo nagle się okazuje, że bez prądu to te całe komputery mają taką samą wartość, jak cegłówki).
Krypto skończy się w momencie jak kraje wypuszczą swoje stable. Wtedy Panowie wierzący że to ma jakąś przyszłość, będą zrzeszać się w osiedlowych klubach podobnie jak robią to posiadacze niemieckich hełmów. Po ulicy wstyd chodzić, ale w osiedlowym klubie wśród kolegów- wstydu nie ma.
Stable skończą się w momencie, gdy ich twórcy zaczną je dewaluować. Wtedy Panowie wierzący, że to ma jakąś przyszłość, będą szukać ucieczki od obecnego systemu finansowego, podobnie jak zrobił to Satoshi w okolicach 2007 roku. Głupotą jest trzymanie pieniądza, który regularnie traci na wartości przez inflację, ale w społeczeństwie używającym go regularnie do płacenia, jest to dość rozsądne, bo choć ludzie są coraz biedniejsi, to ich sąsiedzi mogą mieć gorzej, więc jest spoko.
Żeby ten scam stał się kiedyś środkiem płatniczym- musi mieć stałą cenę.
No tak, bo przecież ceny wyrażone w walutach tradycyjnych są zawsze stałe:
http://economiccollapsenews.com/wp-cont ... e-1913.jpg
Jeżeli krypto będzie miało stałą cenę, ludzie uciekną z tego rynku bo nie będzie się dało zarobić.
Spekulanci mogą uciec, czemu nie. Natomiast nie ma czegoś takiego, jak "stała cena". Jeśli wahania będą niskie, to tyle wystarczy, żeby dało się zarobić jednocyfrowe procenty i żeby jednocześnie można było tym płacić. Żeby wahania były mniejsze, należy rozwiązać czysto ludzki problem i przekonać ludzi, żeby bardziej się skupiali na użyteczności, a mniej na spekulacji.
Gdzie się pomyliłem?
Dobra, na razie starczy. Za długi ten post, ale niech już będzie.