ShadowOfHarbringer pisze: Nie ma czegoś takiego jak "stabilna waluta" jeżeli chodzi o krypto.
Oczywiście masz racje, z FIATami również. Ale pomińmy już głębszą ideologię i dyskusję nad wadami pieniądza fiducjarnego - te są bezdyskusyjne.
Obecnie jednak jesteśmy skazani na tę formę polityki monetarnej na całym świecie, bo adaptacja BTC jest znikoma (o innych krypto nie wspominając).
Zastanawia mnie inna rzecz.
Dlaczego w tych realiach nikt nie podjął się stworzenia prawdziwego stable coina? Takiego sztywno połączonego z dowolną walutą (dolar, euro, jen, frank).
Przecież to naprawdę ma sens, zwłaszcza przy takich wahaniach cenowych oraz skomplikowanej polityce SEC, AML, KYC czy przepisach podatkowych.
Recepta:
Rejestrujemy firmę w miejscu przychylnym kryptowalutom, może Malta, Hongkong, Singapur.
Tworzymy token - koszt praktycznie zerowy, nazwijmu go jakoś, żeby prościej się dalej pisało. Niech będzie STABILO.
Podaż STABILO jest ściśle kontrolowana - tylko w momencie zakupu tokenów za $100 generowanych jest 100 tokenów.
Od samego początku wszystko jest jawne, dopuszczamy wszelkie zewnętrzne audyty jakie tylko się upomną, choćby to byli ciekawscy dziennikarze - nic do ukrycia.
Oficjalna cena sprzedaży tokenów $1,001 za 1 STABILO.
Oficjalna cena skupu tokenów $0,999 za sztukę.
Spread niecałe 0,2%, $0,002. Warto poświęcić dwie tysięczne każdej transakcji, zachowując stabilność cenową.
Kupując 10,000 STABILO, płacimy $10,020. Sprzedając 10,000 STABILO odzyskujemy $9,980.
Koszt obu operacji to $40 dla kwoty $10,000 - niska cena za bezpieczeństwo kursowe.
Oczywiście wszystko open-source, ŻADNYCH tokenów dla twórców, ZERO kraników, air-dropów, bounty, BRAK ICO.
Wszelkie wpłacane środki lokujemy w 5 wybranych bankach, numery kont ogólnie dostępne, cała suma (bez 0,2% prowizji) ląduje na kontach, zamrożona. Jedyny moment, kiedy mogą zostać ruszone, to moment kiedy klient chce sprzedać swoje tokeny za wcześniej zdeponowane dolary.
Cały czas monitorowany publicznie stan wszystkich kont, oraz liczba tokenów w obiegu.
Twórcy kategorycznie nie mogą być związani z żadną giełdą ani firmą obracającą BTC.
Oczywiście w ten sposób nie eliminujemy wad dolara, ale cały ten smród wokół tethera, wszystkie wątpliwości z bańkami naturalnymi czy sztucznymi, podejrzane korelacje twórców giełdy i usdt, spekulacje na temat pokrycia usdt w dolarach, albo machlojek z wolumenem usdt-usd czy kilkukrotnym obracaniem wewnętrznie tym samym tokenem. Dodatkowo mamy z głowy sprawy podatkowe - handlujemy token/token i token/kryptowaluta, a wymiana na fiaty następuje tylko dwukrotnie.
Minusy? Oczywiście, centralizacja. Jednak gdyby taki token zyskał zaufanie, był wystarczająco przejrzysty dla wszystkich jestem przekonany, że szybko wprowadziłoby go mnóstwo giełd i kantorów, a niektóre punkty traktowałyby go porównywalnie ze zwykłym dolarem - bo miałby realne pokrycie. Mogłoby się okazać, że sprzedaż STABILO nie stanowiłaby żadnego problemu za waluty fiat choćby przez localSTABILO
i problem KYC czy AML by nie istniał.
Może mi ktoś logicznie wytłumaczyć, dlaczego takie coś nie istnieje od lat?
Dlaczego twórcom tych wszystkich stable coinów jest zawsze mało i zamiast kosić kasę z prowizji i cieszyć się nieposzlakowaną opinią i renomą w branży, musza koniecznie kręcić różne wałki byle tylko szybko się nachapać?